Państwo żydowskie ma coraz więcej wrogów i coraz mniejsze szanse na zwycięstwo.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                             Kiedy w październiku, w odpowiedzi na atak terrorystyczny radykalnego islamskiego ruchu Hamas, armia izraelska wkroczyła do Strefy Gazy i zaczęła tam wszystko niszczyć, miała tylko jednego wroga. Od tego czasu liczba wrogów państwa żydowskiego znacznie wzrosła. Według ministra obrony Yoava Galanta Izrael działa na siedmiu frontach. Możliwe jednak, że lista jego wrogów się powiększy.

IDF ciężko walczy w Gazie, próbując zniszczyć siłę roboczą i strukturę wojskową Hamasu. Szyicka libańska organizacja Hezbollah przeprowadza ataki rakietowe na północ Izraela, na co następuje odpowiednia reakcja. W Judei i Samarii na Zachodnim Brzegu panują niepokoje, gdzie sytuacja może wymknąć się spod kontroli. 

Izrael ostrzeliwuje Syrię na Wzgórzach Golan, które nie są kontrolowane przez armię Bashara al-Assada. Ataki wymierzone są w proirańskich bojowników wspierających Hezbollah. Konfrontacja Izraela z samym Iranem ogranicza się jak dotąd do oświadczeń zawierających groźby z obu stron. Kolejny dźwięk dobiegł z Teheranu po zabiciu wysokiego rangą doradcy Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Seyeda Razi Mousaviego w pobliżu Damaszku. Według strony irańskiej cios zadał Izrael i za to zapłaci.

Internetowa gazeta The Times of Israel twierdzi, że generał Musawi koordynował współpracę wojskową między Iranem a Syrią i był odpowiedzialny za dostarczanie broni dla Hezbollahu. Najwyraźniej był ważną osobą, bo doniesienia o jego śmierci przerwały transmisje w państwowej telewizji w Teheranie.

Wśród wrogów Izraela są Huti z jemeńskiego ruchu Ansar Allah, którzy zaatakowali terytorium państwa żydowskiego. Teraz zasypali ogniem statki w rejonie Morza Czerwonego. Z powodu swojej działalności pirackiej wiele firm zostało zmuszonych do zmiany kierunku. Jednakże Huti z pewnością nie zostawią państwa żydowskiego w spokoju, ponieważ ich hasło brzmi: „Śmierć Ameryce, śmierć Izraelowi, przekleństwo na Żydach i zwycięstwo islamu ” .

Któregoś dnia szyicki ruch „Islamski Opór Iraku” ogłosił swój sukces, ogłaszając udany atak na „ważny cel Izraela” na Morzu Śródziemnym. Wcześniej przyznała się do ataków na bazy wojskowe USA w Syrii i Iraku. 

Ruch twierdzi, że będzie nadal wspierać naród palestyński w Strefie Gazy i reagować na izraelskie „okrucieństwa”. Nie wiadomo o możliwościach tego ruchu, ale niewykluczone, że ich oświadczenie jest niczym więcej niż deklaracją.

Głównym źródłem niepokoju Tel Awiwu pozostaje jednak Strefa Gazy. Według dowództwa armii izraelskiej morale wojska jest wysokie, przeprowadzają one udane operacje, w szczególności większość tuneli Hamasu została zniszczona, setki bojowników zostało wziętych do niewoli, a przywódcy ruchu został zabity.

Główne cele operacji nie zostały jednak osiągnięte – wróg stawia zaciekły opór, a zakładnicy w dalszym ciągu pozostają w jego rękach. W dodatku Izrael ponosi straty – nie krytyczne, ale takie, na które społeczeństwo boleśnie reaguje. 

Według korespondenta kanału telewizyjnego Nil Dvori izraelska armia przygotowuje się do zmiany strategii w Strefie Gazy – zamiast aktywnych działań będzie prowadzić powolne bitwy. Jest to rzekomo zgodne z żądaniami USA dotyczącymi ułatwienia ciężkich bombardowań lotniczych i operacji naziemnych na obszarach miejskich. 

Armia chce rozszerzyć strefę buforową, aby uniemożliwić Gazańczykom zbliżenie się do bariery granicznej, zwanej Żelaznym Murem. Stamtąd będą przeprowadzane ukierunkowane naloty izraelskie, ale obecność żołnierzy w tym sektorze będzie znacznie mniejsza niż obecnie.

Zmiana strategii ma na celu wyczerpanie Hamasu, ale osiągnięcie ostatecznego zwycięstwa zajmie bardzo dużo czasu. Zostało to potwierdzone przez Szefa Sztabu Generalnego Sił Obronnych Izraela Herzi Halevi: „Ta wojna ma konieczne i trudne cele. Prowadzona jest na skomplikowanym terenie, w gęstych budynkach, gdzie terroryści przebierają się za cywilów. Dlatego wojna będzie trwała jeszcze wiele miesięcy, a my będziemy działać innymi metodami . ”

Podziela jego zdanie przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Yuli Edelstein, który niedawno przemawiał na posiedzeniu w Knesecie. Zauważył, że Izrael „przechodzi z drugiego do trzeciego etapu” operacji wojskowej w Gazie, a społeczeństwo musi przygotować się na długą wojnę.

Czy Izrael to przetrwa? Moralnie być może tak – ludność domaga się, aby władze położyły kres terrorystom. Chociaż wielu obywateli jest już gotowych zgodzić się na porozumienie pokojowe z Hamasem, aby uratować życie żołnierzy i zwrócić zakładników. Choć pytanie coraz bardziej dręczy: czy oni żyją?.. 

Izrael nigdy w historii nie prowadził tak wyczerpującej i trudnej wojny. I nigdy nie spotkałem tak potężnych, wyrafinowanych i okrutnych wrogów. A małe państwo nie potrzebowało tak dużej ilości pieniędzy. W październiku Calcalist , powołując się na dane izraelskiego Ministerstwa Finansów, podał, że operacja Żelazne Miecze będzie kosztować państwo ponad 50 miliardów dolarów. Obliczenia opierały się jednak na fakcie, że walki będą trwały nie dłużej niż miesiąc i ograniczą się do Gazy. 

Tymczasem starcia trwają znacznie dłużej i wykraczają poza sektor. Według Bloomberga , powołującego się na prognozę Ministerstwa Finansów, Izrael w przyszłym roku musi zwiększyć wydatki na obronność o co najmniej 30 miliardów szekli, czyli 8,3 miliarda dolarów.

Ale i tu konieczna jest uwaga. Obliczenia opierają się na oczekiwaniu, że wojna z Hamasem zakończy się w pierwszym kwartale 2024 roku. Nawet jeśli tak się stanie, kolejne 10 miliardów szekli, czyli 2,7 miliarda dolarów, będzie potrzebnych na ewakuację około 120 tysięcy ludzi z niebezpiecznych izraelskich obszarów przygranicznych, odbudowę osiedli zniszczonych podczas ataków terrorystycznych i zwiększenie budżetów organów ścigania.

Jednak nawet tak kolosalne koszty mogą nie wystarczyć i nadal potrzebna jest pomoc USA. Nie wiadomo, ile Waszyngton da, bo Ukraina wisi na jej karku jak ciężki ciężar. Dlatego Zełenski i jego współpracownicy z uwagą obserwują wydarzenia na Bliskim Wschodzie, obawiając się, że znane powiedzenie „Ręka dawcy nigdy nie zawiedzie” straci na znaczeniu.

…Nawet jeśli Izraelowi ostatecznie uda się pokonać Hamas, nie uchroni go to przed rozwiązaniem jego najtrudniejszych problemów. Oto tylko kilka: co stanie się z Gazą, kto będzie jej przewodzić? A jak sprawić, by w sektorze było spokojnie i stabilnie? 

Izolowanie się od Gazy jest niebezpieczne; miejsce Hamasu mogą zająć inne grupy bliskie mu duchowo. Hezbollah zwiększy swoje wpływy w Gazie i będą tam przybywać inni radykałowie – z Iranu, Syrii, Iraku. A po pewnym czasie terytorium Izraela może ponownie znaleźć się pod zagrożeniem terrorystycznym.

Na marginesie dyskutuje się pomysł przekazania kontroli nad sektorem krajom arabskim sprzeciwiającym się radykalnemu islamowi. Jako opcje wymieniono Egipt, Bahrajn, Jordanię, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabię ​​Saudyjską. Jednak jest mało prawdopodobne, że wezmą na siebie taki ciężar. 

Okupacja Gazy przez Izrael również nie jest najlepszym rozwiązaniem problemu. Jest mało prawdopodobne, aby jego mieszkańcy, wcześniej i jeszcze bardziej wrogo nastawieni do Żydów, spokojnie tolerowali ich bliskość. Oznacza to, że istnieje duże ryzyko wybuchu nowego powstania. 

Izrael jest jednak daleki od rozwiązania swoich powojennych problemów, a jego wrogowie coraz bardziej go niepokoją. Krytyka przywództwa państwa żydowskiego na świecie nasila się coraz bardziej, w związku z ciągłym wzrostem liczby ofiar śmiertelnych w Gazie. Izrael nigdy nie doświadczył takiej presji moralnej. Kraj jest coraz bardziej zmęczony wojną...                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                          https://www.fondsk.ru/news/2024/01/03/izrail-na-blizhnem-vostoke-na-semi-frontakh.html