Ta historia spełnia wszystkie wymagania, aby kwalifikować się jako teoria spiskowa i może nie mieć dla ciebie sensu bez pewnego kontekstu.

                                                                                                                                                                                                 Dzieci niemiecko-amerykańskie są zatrzymywane w drodze do parku przez tabliczkę z napisem: „NIEBEZPIECZEŃSTWO!! Do pro-Niemców — lojalnych Amerykanów Witamy w Edison Park”.
Przed przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do I wojny światowej, Komisja Creela, na czele której stali Walter Lippman i Edward Bernays, siostrzeniec Zygmunta Freuda, rozpętała ogromną, trwającą lata antyniemiecką kampanię propagandową.[1]

 [2]

Literatura publiczna zaatakowała wszystko, co niemieckie w Ameryce, w tym szkoły i kościoły. W wielu szkołach zakazano nauczania języka niemieckiego „czystym Amerykanom”, a administratorów nakłaniano do zwalniania „wszystkich nielojalnych nauczycieli”, czyli Niemców. Nazwy niezliczonych miast i miasteczek zostały zmienione, aby wyeliminować ich niemieckie pochodzenie: Berlin w stanie Iowa stał się Lincoln w stanie Iowa. Niemieckie potrawy i nazwy potraw zostały usunięte z restauracji; kapusta kiszona stała się „kapustą wolności”; jamniki stały się „psami wolności”, a owczarki niemieckie „alzatami”.

Wszystkim amerykańskim orkiestrom nakazano wyeliminowanie ze swoich występów muzyki klasycznych kompozytorów niemieckich, takich jak Beethoven, Bach i Mozart. Biblioteki publiczne usunęły i (najczęściej) spaliły wszystkie książki niemieckich autorów, filozofów i historyków. W niektórych stanach używanie języka niemieckiego było zabronione w miejscach publicznych i przez telefon. Niemieccy profesorowie byli zwalniani ze swoich uniwersytetów, niemieckojęzycznym lub należącym do Niemiec lokalnym gazetom odmawiano dochodów z reklam, nieustannie nękano i często zmuszano do wycofania się z biznesu. Patriotyczni harcerze Ameryki przyczynili się do tego wysiłku, regularnie paląc pakiety niemieckich gazet, które były w sprzedaży, a Niemcy byli regularnie obrażani i opluwani przez innych obywateli. Niemców zmuszano do gromadzenia się na publicznych zgromadzeniach i denuncjowania Niemiec i ich przywódców,                                                                                                                                                                                                                                                           Niemiecko-amerykański rolnik John Meints po tym, jak został zaatakowany, oblany smołą i upierzony przez grupę zamaskowanych mężczyzn. Luverne, Minnesota. 19 sierpnia 1918.
Gdy retoryka osiągnęła niebezpieczny poziom, proporcjonalnie wzrosła antyniemiecka histeria i przemoc. Wielu Niemców siłą usunięto ze swoich domów, często wyrywano nocą z łóżek, wyprowadzano na ulicę i rozbierano do naga, bito i biczowano, a następnie zmuszano do uklęknięcia i pocałowania amerykańskiej flagi. Wielu zostało osmołowanych i upierzonych, a następnie zmuszonych do opuszczenia swoich miast lub miasteczek. Niektórych zlinczowano z drzew. Księży i ​​pastorów wyciągano z kościołów i bito za wygłaszanie kazań po niemiecku.                                                                                                                Grzbiet Meintsa, również pokryty smołą i piórami.
Meints był celem ataków, ponieważ jego napastnicy wierzyli, że nie kupił obligacji wojennych.
Redaktorzy gazet krzyczeli, że wszyscy Niemcy są szpiegami zatruwającymi amerykańskie wodociągi lub infekującymi transporty medyczne w szpitalach, i że większość „powinna być wyprowadzona o wschodzie słońca i rozstrzelana za zdradę”. Kongresmeni zalecali powieszenie lub wykonanie egzekucji w inny sposób na wszystkich Niemcach w Ameryce, a gubernatorzy stanów wzywali do użycia plutonów egzekucyjnych w celu wyeliminowania „nielojalnego elementu” z całego stanu. Sekretarz Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych Josephus Daniels stwierdził, że Amerykanie „włożą w serca tych ludzi bojaźń Bożą”. Większość Amerykanów zdaje sobie sprawę, że podczas narodowej histerii drugiej wojny światowej rząd USA umieścił ponad 100 000 urodzonych w USA Japończyków w obozach koncentracyjnych, ale historia wymazała fakt, że o wiele więcej Niemców było internowanych w obozach koncentracyjnych w USA przed i podczas pierwszej wojny,
                                                                  Internat wewnątrz niemiecko-amerykańskiego obozu dla internowanych. Fort Douglas, Utah. Około 1915-1920.                                               

   Internowani Niemcy są zmuszani do budowy baraków dla własnego obozu internowania. Lokalizacja nieokreślona. Około 1915-1920.
Z tym wszystkim i wiele więcej, Ameryka była siedliskiem nienawiści do całej ludności niemieckiej. Po drugiej wojnie światowej Niemcy były powszechnie oskarżane o stosowanie propagandy przeciwko Żydom, podczas gdy nasze podręczniki historii wymazały masową i niewypowiedzianie złą burzę propagandy nienawiści w Ameryce przeciwko Niemcom przed i podczas II wojny światowej. Były tysiące plakatów i artykułów zawierających ponure opisy fałszywych okrucieństw, artykuły prasowe, karykatury i wiele więcej, ale historyczny zapis tego wieloletniego gobelinu kłamstw i nienawiści został dość dobrze pogrzebany. W Internecie można znaleźć kopie wielu plakatów wojennych, ale ta kolekcja została dobrze oczyszczona z praktycznie wszystkich naprawdę złych i brudnych produkcji, które najwyraźniej zaginęły w historii.

Propaganda wywołała intensywną nienawiść do wszystkiego, co niemieckie, aby ułatwić przystąpienie USA do pierwszej wojny światowej. Nie inaczej było w czasie II wojny światowej, a kampania propagandowo-nienawistna nie ograniczała się do USA. W 1940 r. rząd Wielkiej Brytanii zainicjował tak zwaną „kampanię gniewu”, której celem było „zaszczepienie osobistej nienawiści do narodu niemieckiego i Niemiec”, władze cieszyły się, że pierwotne 6% brytyjskiej populacji, która „nienawidziła Niemiec”, do ponad 50% pod koniec kampanii. Fale radiowe pełne były opisów „okrucieństwa i czerni duszy niemieckiej”. W gazetach brytyjskich pojawiły się artykuły nawołujące do „systematycznej eksterminacji całego narodu niemieckiego” po zakończeniu wojny. Tak więc po zwycięstwie nad Niemcami[3]



Ta nienawiść do Niemców była propagowana nie tylko w USA i Wielkiej Brytanii. Niemców w każdym narodzie zaciekle przedstawiano jako wcielone zło, co wynikało po prostu z faktu ich niemieckiego pochodzenia. W krajach na całym świecie media rozpowszechniają ten sam przekaz nienawiści wobec Niemiec i Niemców. W Brazylii kraj ogarnęły antyniemieckie demonstracje i zamieszki, niszczono niemieckie firmy, napadano i zabijano Niemców. W prawie każdym kraju niemieckojęzyczna prasa i używanie języka niemieckiego całkowicie zanikły podczas wojny w obawie przed odwetem, podobnie jak wszystkie niemieckie szkoły i większość przedsiębiorstw. Żaden nie został ponownie otwarty.

Na całym świecie, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, używano fałszywej propagandy wojennej, tak jak podczas obu wojen światowych, aby podżegać całe populacje do irracjonalnej nienawiści do wszystkiego, co niemieckie, nawet do tego stopnia, że ​​media zalecały eksterminację całej rasy niemieckiej po wojnie. W szczególności amerykańska opinia publiczna była tak samo pełna nienawiści do rzeczy niemieckich podczas drugiej wojny światowej, jak podczas pierwszej wojny światowej; w obu przypadkach do tego stopnia, że ​​​​istniał znaczący ruch mający na celu eksterminację wszystkich osób pochodzenia niemieckiego w Stanach Zjednoczonych.

To właśnie w tym kontekście Eisenhower tak słynnie powiedział: „Boże, jak ja nienawidzę Niemców” i to w tym kontekście 1,5 do 2,0 milionów Niemców zginęło w amerykańskich obozach koncentracyjnych w Niemczech PO wojnie, jak odkrył James Bacque. Wielu zostało straconych na miejscu, a reszta zmarła z głodu, a nawet próba przyniesienia więźniom jedzenia była karą śmierci.[4]

[5]

Również w tym ogólnym kontekście od 10 do 12 milionów Niemców, głównie cywilów, zginęło po wojnie w wielu innych okolicznościach, w tym w wyniku przymusowej migracji.

Stany Zjednoczone były siedliskiem nienawiści do wszystkiego, co niemieckie, zarówno podczas drugiej wojny światowej, jak i podczas pierwszej. Niemcy i Niemcy byli tak oczerniani w Stanach Zjednoczonych od dziesięcioleci, że większość Amerykanów instynktownie odczuwała do nich strach i nienawiść. Te wspomnienia, tak żarliwie zaszczepione przez machinę propagandową, nie rozproszyły się szybko, ale utrzymywały się przez wiele lat, do tego stopnia, że ​​nawet po wojnie dla Amerykanina niebezpiecznie było mówić coś pozytywnego lub komplementarnego w stosunku do Niemiec lub narodu niemieckiego. Każdy, kto wyrażał choćby tolerancję lub sympatię dla Niemców, był bardzo narażony na więzienie. Powyższe stanowi kontekst dla tego, co następuje. Możemy teraz szybko przenieść się do końca II wojny światowej i amerykańskich obozów koncentracyjnych w Niemczech.

Obozy koncentracyjne w Ameryce

W tym kontekście wojsko amerykańskie utworzyło w USA około 700 obozów koncentracyjnych dla Niemców, więzień, w których przebywało prawie 500 000 niemieckich tzw. etapach, a także po zakończeniu wojny. Oficjalne powody tego przedsięwzięcia były zróżnicowane i sprzeczne. Pierwotne twierdzenie rządu mówiło o niedostatku żywności w Niemczech, więc wojsko USA wysłało tych więźniów do Ameryki, aby lepiej ich nakarmić. Późniejsze twierdzenie dotyczyło niewystarczającej ilości miejsca w Niemczech na kolejne amerykańskie obozy koncentracyjne, więc ci cywile zostali przeniesieni do Stanów Zjednoczonych. Innym było to, że więźniowie zaspokajali zapotrzebowanie kraju na dodatkową siłę roboczą w rolnictwie.[7]

[8]



Temat ten, co zrozumiałe, spotkał się z niewielkim zainteresowaniem amerykańskich mediów, a strony w podręczniku historii są w większości puste. Moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu kilku istniejących artykułów było takie, biorąc pod uwagę mniej lub bardziej jednolity komentarz i kontekst, że zastosowano oficjalny szablon, chociaż nie byłem w stanie go zlokalizować. Wikipedia twierdzi, że „Relacje prasowe o obozach i wiedza publiczna [o nich] były celowo ograniczone do końca wojny, częściowo w celu przestrzegania Konwencji Genewskiej”. Być może, ale nie jest mi znany żaden zapis w jakiejkolwiek konwencji, genewskiej czy innej, zabraniający publicznej wiedzy o obozach koncentracyjnych. Zacznijmy od krótkiego przyjrzenia się życiu tych niemieckich więźniów podczas obozowania w USA.

Kilka opublikowanych artykułów przedstawia rzekomo cytaty z listów pisanych przez więźniów niemieckich do ich rodzin, listów najwyraźniej wysłanych do Niemiec. Z wrześniowego wydania magazynu Atlantic (z listu wysłanego rzekomo do Niemiec w 1944 r.): „Ogólnie rzecz biorąc, nasze życie tutaj jest bardzo uporządkowane. Śpimy w łóżkach z białą pościelą, jemy nożami i widelcami. Do tej pory byliśmy traktowani wzorowo.” Inny cytowany w Atlantyku: „Naprawdę jestem w złotej klatce”. I jeszcze jedno: „Kiedy zostałem wzięty do niewoli, wyobrażałem sobie życie pełne horroru, ale jest zupełnie inne”.

W artykule Atlantic czytamy: „Jeńcy byli przytłoczeni doskonałymi warunkami panującymi w obozach oraz obfitością żywności i innych artykułów”, dalej stwierdzając istnienie „niezliczonej liczby listów” od Amerykanów urażonych faktem, że „są tu niemieccy więźniowie i żyją lepiej niż my”. Profesor historii Texas A&M, Arnold Krammer, mówi nam: „Niemieccy jeńcy wojenni byli traktowani bardzo dobrze. …do każdego posiłku podawano im wino i piwo”. Wikipedia mówi nam: „Wielu więźniów stwierdziło, że ich warunki życia jako więźniów były lepsze niż jako cywile w Niemczech”, a niektórzy więźniowie zostali wysłani do obozu, gdzie „każdy miał swój własny bungalow z ogrodem”. Również według Wikipedii otrzymywali wino do wszystkich posiłków, jedli specjalne posiłki na Święto Dziękczynienia i Boże Narodzenie, a w rzeczywistości otrzymywali za dużo jedzenia: „Nie mogli zjeść całego jedzenia,[9]

 

Loren Horton potwierdza, że ​​niemieccy więźniowie „dostali więcej reglamentowanych artykułów – takich jak papierosy – niż mogli dostać cywile w okolicy”, a wielu Amerykanów wierzyło, że „więźniowie mieli więcej luksusów niż przeciętny obywatel”. Wikipedia twierdzi dalej, że „Grupy więźniów łączyły swoje codzienne kupony na piwo, aby na zmianę pić kilka naraz. Otrzymywali także dwie paczki papierosów dziennie i często mięso”, zauważając, podobnie jak inni, że mięso i papierosy były wówczas silnie reglamentowane i niedostępne dla większości amerykańskich cywilów. Wikipedia mówi nam dalej, że dla tych niemieckich więźniów „dobre traktowanie zaczęło się od obfitych posiłków podawanych na pokładzie (statki przewożące ich do USA)” i że po przybyciu do Ameryki byli zdumieni podróżowaniem w niezwykłym komforcie na „eleganckim,

Ktoś o nazwisku John Ray Skates napisał artykuł, w którym stwierdził, że „wysocy rangą generałowie mieli specjalne mieszkania [podczas gdy] niższych rangą oficerów musieli zadowolić się małymi mieszkaniami”, niektórzy oficerowie mieli nie tylko prywatny dom, ale także samochód i kierowcę. Mówi nam też, że przynajmniej niektórzy funkcjonariusze często chodzili do kin, bo były „jedynym klimatyzowanym miejscem w mieście”. Skates mówi nam dalej, że te obozy jenieckie „miały większość udogodnień i usług, które można znaleźć w małym miasteczku – dentystów, lekarzy, biblioteki, filmy, placówki edukacyjne”. I to nie tylko placówki oświatowe. Horton mówi nam, że „więźniowie utworzyli własne orkiestry” i że „masywna szopka bożonarodzeniowa została zbudowana w okresie Bożego Narodzenia” przez więźniów, którzy „zapłacili za materiały ze swoich dziennych kredytów w wysokości 80 centów. Mieli ponad 8000 dolarów!” Mieli nawet drużyny sportowe i drukowali własne gazety. Wikipedia mówi nam, że „nikt nie mógł się nudzić” jako więzień, ponieważ ci niemieccy więźniowie „odbywali częste przedstawienia teatralne i muzyczne, w których uczestniczyły setki, a nawet tysiące” ludzi, w tym cała miejscowa ludność i wszyscy ich amerykańscy strażnicy, a filmy były wyświetlane cztery razy w tygodniu.[10]



Według magazynu Smithsonian, więźniowie twierdzili, że traktowano ich tak doskonale, że ich jedyną skargą był brak wystarczającej liczby przyjaciółek.[11]

Ale potem mężczyźni w wielu obozach urządzali „towarzyskie przyjęcia” z miejscowymi amerykańskimi dziewczętami, a to „nieautoryzowane bratanie się amerykańskich kobiet i niemieckich więźniów” było tak powszechne, że często stanowiło problem. Najwyraźniej nie było tak źle, bo w ten sposób wielu niemieckich żołnierzy poznawało swoje przyszłe żony. Wydaje się, że częścią problemu była naturalna atrakcyjność niemieckich mężczyzn, przynajmniej dla amerykańskich kobiet. Artykuł w czasopiśmie Atlantic twierdził, że ci mężczyźni byli często opisywani jako „wspaniałe okazy fizyczne, fizycznie doskonałe, muskularne typy” i „piękne okazy fizycznej męskości”.

Ponadto „typowi Amerykanie” opisywali tych niemieckich więźniów jako „najlepszych chłopców, jakich kiedykolwiek widziałeś”, „jednolicie schludnych, przesadnie uprzejmych, wspaniale zdyscyplinowanych, tych młodych mężczyzn – szczerze mówiąc – trudno nie lubić”. The Atlantic mówi nam również, że „wdzięczni Amerykanie” (nie mam pojęcia, dlaczego byli wdzięczni) „często okazywali swoje uznanie, zapraszając niemieckich więźniów do restauracji, a nawet do ich domów na obiad”. Te ciepłe uczucia najwyraźniej zwyciężyły do ​​tego stopnia, że ​​Generalny Inspektor napisał, że Amerykanie są zbyt „skłonni do bycia nadmiernie przyjaznymi i troskliwymi o dobro więźnia”. Wszystkie artykuły twierdzą, że więźniowie mieli mniej więcej swobodę przychodzenia i wychodzenia, kiedy im się podobało, i chociaż kilku próbowało uciec, nigdy nie było to problemem,

Ronald H. Bailey informuje nas, że Niemcy wspaniale przystosowali się do życia więziennego, gdzie „strażnicy dziwili się zmianom” w mężczyznach, utrzymywali porządek na swoich terenach i gdzie „więźniowie pojawiali się w wyśmienitych humorach. Spędzili godziny na tworzeniu dużych i zadbanych klombów”. Wikipedia mówi nam, że Niemcy byli „zadowoleni, że zostali schwytani” przez Amerykanów, a Krammer napisał, że „jeszcze nie spotkałem niemieckiego więźnia, który nie powiedziałby mi, że to był czas ich życia”. Krammer twierdzi, że Niemcy opuścili Stany Zjednoczone „z pozytywnymi uczuciami co do kraju”, mężczyźni stwierdzają: „Wszyscy byliśmy pod wrażeniem USA… Wszyscy zostaliśmy przekonani do przyjaznych stosunków z USA”.

Wydaje się, że wspaniałe potraktowanie przez Amerykanów „nieumyślnie zneutralizowało” wszelkie nazistowskie nastroje i stworzyło pół miliona „Małych Ambasadorów” dla Ameryki. Było to po części prawdą, ponieważ Niemcy zdali sobie sprawę, że „wściekła, antyamerykańska propaganda”, którą otrzymali, „nie pasowała do tego, co widzieli w Ameryce”. Ale, co znacznie ważniejsze, „wszyscy niemieccy jeńcy wojenni nauczyli się na własnym przykładzie, jak wygląda demokracja na co dzień”. Krammer mówi nam dalej, że z powodu tych i innych czynników „tysiące osób wróciło do Niemiec płynnie posługując się językiem angielskim i „mając nową miłość i szacunek dla Stanów Zjednoczonych”, tworząc „trwające od dziesięcioleci przyjaźnie z wrogiem”. Skates mówi nam, że przez lata po wojnie wielu niemieckich jeńców wracało do USA, aby zobaczyć obozy, w których żyli jako młodzi mężczyźni, i byli jednakowo „smutni”, gdy dowiedzieli się, że wszystkie obozy zostały zburzone po wojnie. Mówi nam, że ci mężczyźni są teraz „bardzo starzy”, ale wciąż wracają do USA, „aby przypomnieć sobie swoje doświadczenia” jako więźniów.[12]



Najwyraźniej mamy nawet udokumentowane dowody na to wszystko. W 2001 i 2002 roku zespół badawczy z grupy TRACES twierdzi, że sfilmował ponad 75 godzin wywiadów z byłymi więźniami niemieckimi lub członkami ich rodzin i najwyraźniej widział kopie czeków wystawionych przez wojsko USA i wypłacanych niemieckim więźniom powracającym do domu , a Krammer najwyraźniej napisał kilka książek na ten temat. Nie tylko to, ale rząd USA zorganizował w 2004 roku coś w rodzaju uroczystości upamiętniającej, aby „pozdrawiać setki tysięcy niemieckich jeńców wojennych wywiezionych do obozów w Stanach Zjednoczonych podczas II wojny światowej”.

To dobra historia, ale jest kilka szczelin w zbroi.                                                                                                                                                           Żadne z oficjalnych oświadczeń nie podaje powodu przetrzymywania niemieckich cywilów w USA przez lata po zakończeniu wojny. Sugerowanie, że w Niemczech nie było miejsca na więcej więzień, jest absurdalnym nonsensem, ponieważ wojsko amerykańskie po prostu umieściło je na ogrodzonych, otwartych polach bez jakiegokolwiek schronienia i ochrony. Twierdzenie o niedoborze żywności jest prawdziwe, ale stało się tak dlatego, że Amerykanie odmówili pozwolenia na import żywności do powojennych Niemiec, deklarowanym celem było zagłodzenie Niemiec na śmierć, a Eisenhower nakazał natychmiastową egzekucję każdego, kto próbował przemycić żywność więźniom . Jeśli Eisenhower celowo głodził miliony ludzi w Niemczech, a nie ulega wątpliwości, że tak było, dlaczego miałby chcieć sprowadzić ich do Stanów Zjednoczonych, aby „lepiej ich wykarmić”?

Jaki powód mógł mieć rząd USA, by ponosić koszty przetransportowania pół miliona Niemców przez Atlantyk, a następnie ich wyżywienia i schronienia na lata? Dlaczego po prostu nie pozwolić im umrzeć razem z innymi? Generał Eisenhower, ten sam człowiek, który nie robił tajemnicy, mówiąc krajowi: „Boże, jak ja nienawidzę Niemców”, i który zorganizował i nadzorował eksterminację milionów ludzi, teraz przeniósł się z pól bitewnych do Białego Domu i zbudował 700 „ Złote klatki” dla tych samych ludzi, z racjami żywnościowymi, przywilejami i dziewczynami, które najwyraźniej znacznie przewyższały te dostępne dla zwykłych Amerykanów. W jakim sensie ta historia ma sens?

cdn....